Na wstępie powiem, że ten post będzie trochę z przymrożeniem oka w końcu lepiej obrócić niektóre rzeczy w żart niż brać je na serio. Dwa: mój spacer nad Morskie Oko odbył się bardzo dawno temu czyli latem ale taka ze mnie blogerka jak widać. Trzy: dodaje tylko zdjęcia ukazujące piękno gór. Zdjęcia tłumów i tego jak ludzie zachowują się w górach dodawałam na instastory, może i kiedyś pojawią się i tutaj ale wątpię.
Nad Morskim Okiem już kiedyś byłam, dawno jakieś dziesięć lat temu, to były czasy gdy Morskie Oko nie było groźnie niczym K2 a droga (asfaltowa) była normalną drogą a nie najgroźniejszą trasą w kraju. Dla przypomnienia, po 16ej porą zimową może robić się ciemno, może być śnieg, potrzebna będzie latarka a co najgorsze trzeba będzie zejść o własnych siłach gdyż powozy konne już wtedy nie kursują. Wiem, może być ciężko, dzwonienie po TOPR czy Policję oczywiście bardzo uzasadnione ;)
Posiadając wiedzę o której parking na Palenicy Białczańskiej robi się pełny miałam ambity plan wstać o 3 nad ranem, żeby koło 4 30 już tam być. Ale z racji takiej, że miał być to nasz "luźny" dzień na parkingu pojawiliśmy się ok 7 10... i to był nasz błąd ! Parking był zapełniony byliśmy jednymi z ostatnich parkujących na nim . Wiadomo, że lepiej było by wybrać się transportem miejskim ale szkoda, że takiego nie ma. Znaczy coś tam jest ale rozkładu w internecie nie znajdziemy, pory kursowania dość późne... Generalnie chaos. Można na bogato taxobusem ale jego cena opłaca się dopiero powyżej kilku osób. Dobrze ale już jesteśmy na parkingu. A tam cena 25 zł za dzień. Czy ja już kiedyś mówiłam, że w Bawarskich Alpach jest taniej ? Tak mówiłam, nie będę powtarzać.
Ah no i zapomniałam dodać, że droga z Palenicy do Schroniska to około 7 km bo tego niektórzy nie byli świadomi. W dwie strony daje nam to ponad 14 km a chcąc np obejść Morskie Oko wokół bądź zahaczyć o Czarny Staw pod Rysami daje nam prawie 20 km. Wiem, ciężka przeprawa.
Co do samej asfaltowej drogi nic nie mam. W Niemczech takie drogi potrafią prowadzić na same szczyty w niższych pasmach górskich. Ułatwia to spacer z małymi dziećmi które są jeszcze w wózku bądź osobą niepełnosprawnym. Ale gdy widzę pełne powozy konne i nie, nie siedzą tam osoby starsze/ chore / małe dzieci to krew mnie zalewa. Ja rozumiem, że są choroby których nie widzimy "na oko" i to doskonale rozumiem ale ja piszę tutaj o osobach ZDROWYCH. I nie powiecie mi, że te tysiące ludzi które dziennie pojawiają się nad Morskim Okiem i korzystają z podwózki są chore.. Ale trochę faktów:
a) Ludzie czekają na te powozy w kolejce. I nie jest to jakaś mała kolejka to są ogromna kolejka czekających ludzi.. Na logikę to nie jest wejście Rysy, zamiast czekać 40 minut w kolejce można przejść już połowę trasy.
b) Powozy jadą powoli. Jadą powoli to wiadomo i za każdym zakrętem (szłam skrótem ) byłam szybciej niż powóz. Może po prostu chodzę szybko ciężko mi to stwierdzić ale różnica w czasie pójścia pieszo a jechania powozem nie jest ogromna.
c) Ja wiem, ze każdy robi jak uważa. Jeżeli takie powozy istnieją to ja rozumiem, że ludzie mogą chcieć nimi jeździć. Każdy robi jak uważa za słusznie, wydaje swoje pieniądze jak chce. Teoretycznie nie powinnam takich ludzi oceniać i nie robię tego (dobra nie aż tak dosłownie ) ale argument który słyszę najczęściej to "Kiedyś konie pracowały w polu i miały ciężej więc ta praca jest dla nich lekka". Jasne kiedyś. Kiedyś i ludzie pracowali w polu, wszystko musieli stworzyć aby mieć co do garnka wsadzić. Teraz świat poszedł do przodu, pracują za nas maszyny, jedzenie mamy podane pod nos i "odpoczywamy". Może i dajmy odpocząć zwierzęta . Dobra, wiem że nie w każdym zakątku świata tak jest i wiem, że niektórzy dalej muszą ciężko pracować ale mowa jest o czymś innym aktualnie. Po wprowadzeniu Meleksów czy innych cudów techniki górale dalej będą mieć prace. Wiadomo, że klimat miejsca zmieni się nieodwracalnie ale wybierzmy mniejsze zło. Ah i "Jak te konie znikną z Morskiego Oka to pojadą do rzeźni". Nie będę komentować.
Ale dobra już zaszliśmy nad Morskie Oko! Widoki nieziemskie i nie ma co na ten temat dyskutować. To jest magia ! I nie ważne jak denerwują nas inne sprawy ten widok wszystko wynagradza. Tak i wtedy sobie pomyślałam "Na co ja się przejmuje tymi innymi ludźmi, przyszłam tutaj dla siebie i dla tych widoków". Naprawdę szkoda nerwów. Szybko zjadłam naleśniki w schronisku i ruszyłam wokół MO i pod Czarny Staw pod Rysami.
Tam naprawdę jest pięknie !
Morskie Oko z góry
w tle Rysy
Około godziny 11 30 wróciłam pod schronisko i to co tam zobaczyłam przeszło moje nie wiem oczekiwania ? "Plaża " przy wodze była zapełniona niczym ta w Milenie! Na serio jak ktoś był w Mielnie i wie jak to wygląda w sezonie to nad Morskiem Okiem wygląda tak samo, szybka ewakuacja.
Wracając skręciliśmy w prawo w leśną ścieżkę w kierunku Schroniska w Dolinie Roztoki. Na samym początku pomyślałam ,że chyba wybraliśmy złą drogę gdyż po drodze nie mijaliśmy nikogo ! Doszliśmy do schroniska a tam 15 (dosłownie piętnaście ) osób plus pracownicy schroniska. Cisza, spokój to ja rozumiem.
I jeszcze kilka słów na koniec:
d ) Nie przeszkadzają mi tłumy ludzi które nawiedzają Tatry. Każdy ma prawo po nich wędrować ja, Ty czy sąsiad. Często porównuje Tatry do Alp ale Alpy (te Bawarskie czy Tyrolskie) są po prostu większe. Nawet jeżeli przyjedzie tam na jeden weekend 4 razy więcej ludzi to i tak zostaną "rozłożeni " na większym terytorium. Dlatego, podczas długiego majowego weekendu na szlaku mogłam mijać tylko kilka osób. Wiadomo, że są punkty gdzie skupiska ludzi są większe np schroniska, jeziora czy atrakcje typu np Zamek Neuschwanstein. To co działo się przy zamku pobiło na głowę Morskie Oko, dzikie głośne tłumy, również powozy konne zapełnione ludźmi bądź podstawione autobusy pełne turystów wiozące ich spod zamku do miasta.
Chodzi mi zachowanie ludzi. Nie każdy musi być miłośnikiem wędrówek bo może po prostu wybrać się w dane miejsce na weekend na spacer z rodziną. Ale warto ubrać odpowiednie obuwie, nie po to, że tak trzeba bo góry ale po to żeby wrócić do domu beż niemiłych niespodzianek na stopach. Zabrać kurtkę bo nie wiadomo kiedy spadnie deszcz. Warto zapoznać się z terenem gdzie jedziemy (najprościej w google) i nie po to, żeby udawać mądrale. Ale, żeby w razie "W" wiedzieć gdzie się znajdujemy. Wato zachować czystość, a śmieci zabierać ze sobą jeżeli nie ma śmietników bo nikt nie lubi przebywać w brudzie poza tym ciągle trzeba pamiętać, że w górach jesteśmy gośćmi. Zachowujmy się tak aby nie przeszkadzać innym, bo też nie chcemy żeby ktoś przeszkadzał nam prawda ?
Teoretycznie te wskazówki nie tyczą się tylko gór ale każdego miejsce w które się wybieramy. Ale czy tylko ja widzę, że im większy tłum turystów tym ludzie zapominają o dobrych manierach i rozumie ? :)
e) Alkohol. To temat rzeka jedni krzyczą , że w górach powinien być zakaz, drudzy nie a trzecim jest obojętny . Nie mam nic przeciwko wypiciu "piwka " gdzieś na szlaku czy w schronisku zwłaszcza po ciężkiej wędrówce wiemy jak dobre jest zimne piwo. Niemcy piwem stoją i na to nie ma dyskusji ale widziałam że np nad Morskim Okiem stawiają specjalny "punkt " z piwem . Dopóki ktoś wypija do smaku, nie śmieci, nie zatacza się i jest krótko mówiąc "nie nawalony" nic nie można nikomu zabronić. Ale gdy taki Sebix wypije za dużo, śmieci, przeszkadza innym a co najważniejsze może zagrozić sobie zwłaszcza w górach bądź innym to temat wygląda inaczej .Ale mam ogromną nadzieje, że takich ludzi jest mniejszość.