Niemcy to dziwny kraj. Tak, każdy może to powiedzieć. Aczkolwiek są rzeczy które mnie w tym kraju zadziwiają.- Oktoberfest, radosne podejście do życia oraz Flohmarki. Tak, zostały moimi ulubionym miejscami od pierwszego wejrzenia. Ktoś może powiedzieć - czym różni się Flohmarkt od naszego sklepu z używaną odzieżą? Dla mnie się różni i to bardzo. Przynajmniej dla mnie - Wasze zdanie może być inne. Ja nie lubię chodzić po naszych sklepach z używaną odzieżą gdyż nie mogę tam nic znaleźć Męczy mnie to szukanie. A mało kiedy znajduję coś co mi odpowiada (sprawa gustu). A jak już nawet znajdę to ceny mnie zadziwiają. A tutaj - 40% ciuchów mi odpowiada. O dziwo są to ciuchy samych znanych sklepów takich jak C&A, H&M, NY itd... Oczywiście dla kolekcjonerów antyków też się dużo znajdzie. Można kupić czasem rzeczy potrzebne dla domu czy ogrodu. Ale i tak - czasem są sprzedawane takie rzeczy, że aż się zadziwiam iż ktoś miał to w domu i chce takie "coś" sprzedać komuś- bo ja bym tego nawet za darmo nie chciała ;)
Coś dla kolekcjonerów.
Na każdy gust.
Pierdu pierdu dla każdego.
Piękne ale 7 euro to trochę dużo...
Dla dzieci.
Czajnik?
Coś co stawiasz między książkami na półce - ciekawie wygląda.
Kurtka 4 euro. Dałam dwa i była moja ;)
Fajna zabawka dla a\Anny na 3 minuty ;)
W czasach gimnazjum - liceum - raj na ziemi dla mnie ;)
Może obraz? Pasuje do ściany.
Coś co musi znaleźć się w mojej piwnicy.
Ha, ha. Tutaj czasem też ceny zadziwiają. Tutaj - 8 euro, sklep "turecki" - 4.
Kabelki, stare zabawki i kabelki.
Napalona na aparaty 3 miesiące.
Co masz w domu? To, to i tamto.. A to daj, damy na Flohmarkt.
Takie po polskie.
Jezus na własność?
Host Papa " Marta, komunisto - koszulka specjalnie dla Ciebie"
Marta "Tak Papa, wiem " :)
Ten zegar musi stać w ciemnym korytarzu. I wybijać zawsze 24.
Pamiętacie?
Zazwyczaj Flohmarki odbywają się w szkołach, parkingach bądź starych miastach a jeden widziałam - w salonie samochodowym ! Ciekawy widok - eleganckie nowe auta i stare zabawki.
2 euro.
Kosernlos ;)
Każde z osobna 1 euro. Razem 9. Teraz oszczędzamy ;)
Nieźle się obłowiłaś:) Ja uwielbiam takie targi. A jak na Twoich zdjęciach zobaczyłam stare aparaty fot. i te kufry to wymiękam. Super.
OdpowiedzUsuńo, teraz wiem jak to się nazywa :D widziałam już parę razy u nas taką "wystawę gratów" w parkach, ale zawsze byłam w drodze.. muszę kiedyś się specjalnie wybrać :D chociaż z drugiej strony wolałabym, aby mi się nic nie spodobało
OdpowiedzUsuńCo do Polskich second-handów wszystko zależy od miasta i szczęścia, u mnie w miescie nie ma zadnego imponującego ale w sąsiednich miastach moge się ubrac spokojnie za 10-12 złotych w firmowe ubrania; co do zdjęc powyżej to mnie sie przydarzył kiedyś targ staroci i chociaż był gorzej zorganizowany na zdjęciach to też dało się ciekawe rzeczy wypatrzeć :)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze na flohmarktach zadziwia zestaw rzeczy, które są oferowane na jednym stoisku - jakieś nożyczki plus lampa plus pocztówki z DDR plus dwa stare ciuchy plus jedna stara książka plus dużo innych gratów i standardowe stoisko gotowe. :)
OdpowiedzUsuńI zauważ iż zawsze ktoś się znajdzie aby to kupić ;) Tak sobie myślałam ostatnio. Skoro jesteś w Niemczech. Może zwiedzimy kiedyś coś razem? Było by wesoło ;)
UsuńTo też mnie zawsze zadziwia. ;)
UsuńHej, czemu nie? :) A byłaś już w Berlinie? ;)
Flohmarkt powiadasz;) Uwielbiam takie miejsca! Swojego czasu byłam na wymianie studenckiej w Paryżu- nie ominęłam żadnego ,,marche aux puces". Genialna sprawa-można pogadać, potargować się i nabyć potrzebne lub zupełnie niepraktyczne, ale za to jakie piękne rzeczy.
OdpowiedzUsuńDlaczego mam wrażenie iż we Francji wyglądało to bardzo ekskluzywnie.. Jestem w błędzie? ;)
UsuńŻadnego blichtru;) piękne starocie, ubrania, płyty winylowe i sprzedawcy zawsze chętni do rozmowy. Fajna atmosfera:)
UsuńElegancja-Francja? ;) Nie, nie żadnego blichtru;) Starocie piękne i ciuchy i płyty winylowe- wszystko tak jak na Twoich zdjęciach:)
UsuńJa tam polskie second-handy lubię, ale ten flohmarkt wydaje się być spełnieniem moich zakupowo-za-grosze marzeń ;D Szkoda, że jestem au pair w \irlandii, w której owszem, wieje i pada... Ale ludzie sympatyczni ;) Powiem szczerze, że Niemcy też rozważałam :)
OdpowiedzUsuńJa rozważałam Irlandię/Wielką Brytanie/ Szwajcarię oraz Austrię. I jeszcze się zastanawiam co wybrać potem. Jak moje plany nie pójdą po myśli to trzeba mieć plan B - i w tym planie B który kraj wybrać ;) (pominę iż w Niemczech mój angielski się skurczył całkowicie).
UsuńAle chyba są Słoneczne dni? Prawda? :)
cieszę się że opowiadanie wciąga, chyba musze zaczac pisac je dalej :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiły mnie aparaty ze zdjęcia, drogie były? :)
Wiesz, akurat ile te kosztowały to nie wiem. Aczkolwiek kiedyś spotkam się z cenami od 5 - 20 euro. Niby nie dużo. Ale zawsze cena jest do targowania więc wiesz - ile dasz za ile Ci sprzedadzą ;)
UsuńFajne, kolorowe zdjęcia :) Ja tam umiem się trochę dogadać po niemiecku, to i po sklepach bym chętnie polatała :D
OdpowiedzUsuńJa przez ostatnie dwa lata chyba nie kupiłam tylu rzeczy ;D Jakoś nie potrafię chodzić na zakupy.
OdpowiedzUsuńw sumie fajna sprawa. Zainteresował mnie Twój blog, dodam do obserwowanych, a Ciebie pozostaje mi zaprosic na moje blogi ten z opowiadaniem oraz www.elcza9304.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńW tym roku, będąc w Niemczech na wakacjach też byłam na Flohmarkcie. I uważam, że to świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńniestety Niemcy z reguły są duzi, więc ubrań w moim rozmiarze było mało, ale i tak dorwałam bluzkę za 1 euro :) U nas w Polsce raczej by takie coś nie przeszło - za duzo podróbek u nas
oo to wszytko takie fajne!
OdpowiedzUsuńTo u nas jest coś podobnego w każdy weekend :)
OdpowiedzUsuńobrazy piekne:)
OdpowiedzUsuńpozytywne tam rzeczy widzę są ;D
OdpowiedzUsuńsesja 15 zł ;)
Genialny post :D Spodobało by się tutaj mojemu tacie. Ostatnia kurtka całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńNigdy mnie nie fascynowały jarmarki... czy Flohmarki. U nas na Dominikańskim zawsze sprzedają jakieś stare antyki, nie antyki, śmieci takie, że hej... A do przeszukiwania wieszaków w SH trzeba mieć rękę, niestety ja jej nie mam i zadowalam się kupowaniem ubrań w sieciówkach, często płacąc więcej, niż powinnam. Co począć. ^-^
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszy lubię matematykę, co będzie w liceum - nie wiem, ale nie boję się, poradzę sobie przecież. :) Miło mi, że się podoba. :)
Więc nie kończysz swojej operskiej przygody na Niemczech? Długo już tam jesteś i planujesz jeszcze zostać?
OdpowiedzUsuńMnie w sumie troszkę sytuacja życiowa zmusiła do wyjazdu, ale nie żałuję :) wybierając Irlandię poszłam po linii nieco mniejszego oporu, bo angielskiego uczyłam się cały czas na bierząco, a niemiecki... hmm, no cóż, 3 lata temu zdałam ZD na ocenę "gut", ale to było 3 lata temu i mój niemiecki zdążył się nieco zakurzyć :) muszę go odświeżyć koniecznie ;)
Cały dzień ze słońcem to raczej ciężko tu trafić, najczęściej są po prostu 4 pory roku w ciągu dnia :)
dziekuje serdecznie!
OdpowiedzUsuńjak poradzilas sobie z dylematem - lustrzanka / iphone? :)
Uwielbiam takie miejsca, jestem tam w stanie wydać wszystko co mam w portfelu :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajne zdjęcia. uwielbiam takie miejsca, gdzie mogę się przejść i wyszukać jakieś niespotykane rzeczy. w Krakowie parę razy byłam na giełdzie staroci i to było coś w podobnym stylu. nie wiem czy w Anglii takie coś znajdę, ale słyszałam, że we Francji na przykład ludzie wystawiają niepotrzebne rzeczy przed dom i można sobie zabrać. kiedyś mój znajomy wrócił z 3 telewizorami :D
OdpowiedzUsuńTo stoisko z biżuterią to dla mnie nadal raj na ziemi :D Bardzo mi sie spodobało, możesz znaleźć coś dla mnie za 1 euro, oddam Ci w naturze :* :D
OdpowiedzUsuńChociaz widze, ze mamy skrajnie odmienne gusta, tez lubuje sie w targach staroci, charity shopach i tym podobych miejscach. I ciesze sie, ze mieszkam w Londynie, bo tutaj jest prawidziwy raj jesli chodzi o te kkwestie. Polskie lumpy nie dosc, ze najczesciej cenowo sa dosyc drogie to preferuja albo ogromne rozmiarowki, albo ubrania szmaty. Szkoda gadac ;/ A szkoda, moze to sie kiedys w koncu zmieni. :)))
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga!
OdpowiedzUsuńNowy post!
Zachęcam do komentowania!
Odwdzięczę się! :*
super blog! <3
To musi być świetne miejsce! ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie raj! ;D
Doskonałe zdjęcia!
OdpowiedzUsuńByłam na takim targu staroci wielokrotnie w Berlinie. Tam jest niesamowity klimat, który oddałaś doskonale w swoich fotografiach.
Serdecznie pozdrawiam,
E.
nigdy nie byłam w Niemczech i nie wiedziałam, że jest tam coś takiego ;d piękny sweter na jednym zdjęciu ;)
OdpowiedzUsuńmi nawet odpowiadają sklepy z używaną odzieżą, choć szukanie bywa męczące i czasem ręce opadają... :/
fajne te rzeczy kupiłaś ;) szczególnie ta kurtka z kożuszkiem jest piękna
"Mickey Maus", klocki Lego i ten wielki zegar... WOW!
OdpowiedzUsuńWydałabym tam pewnie większość pieniędzy ;) Były tam jakieś stare zegarki kieszonkowe?
fajnie, nie zgadzam się z tym, ze w polskich sh nie da sie nic znaleźć ;p
OdpowiedzUsuńHej . Zapraszam na mojego bloga http://nicoleballoonblog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZaobserwujesz? ja również :)
super post
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia!!!!
o matko, rzeczywiście fajne rzeczy można ustrzelic:)bardzo ciekawy post:)
OdpowiedzUsuńooo lubię takie miejsca :D zawsze znajdę coś z historią :D
OdpowiedzUsuńw ogóle, może ostatnio stało się coś, na co długo czekałaś?:D
Tak, stało się ! Dziękuję za 2 w 1 ;) Chociaż to bardzo ciekawe. Czytać że ma się pozdrowienia z Wiednia a na odwrocie widać Irlandię ;)
UsuńBardzo lubie takie miejsca. Zawsze można wygrzebać coś ciekawego ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca, można znaleźć cudowne, oryginalne rzeczy.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, tak samo jak cały blog!
E.
Az mi się oczęta zaświeciły na widok tego popartowego obrazu z Marylin Monroe. Cudo.
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam - 3 euro :)
UsuńPlus bilet do Niemiec i z powrotem. Po przeliczeniu przestaje się opłacać. :D
UsuńW Polsce tez odbywaja sie podobne giełdy M.in w Warszawie "na kole" i w Krakowie "pod hala" :)
OdpowiedzUsuń