czwartek, 21 lipca 2016

Innsbruck.

    Znacie takie uczucie : jedziecie do jakiegoś miejsca o którym marzyliście już długo a gdy już tam jesteście to czujecie rozczarowanie ? Ja tak. Oczywiście nie pierwszy raz, takim rozczarowaniem był np Wawel który jest podobno obowiązkowy do "zobaczenia". Teraz takim miejscem był  Innsbruck. I nie chodzi mi tylko o to, że pogoda była przeciwko nam. Bo jak wiadomo Innsbruck ma piękne położenie i nawet teraz mogłam (chodź w małych ilościach ) je podziwiać. Bardziej chodziło mi o atmosferę. Stare Miasto wygląda jak nasze Krupówki w Zakopanem tyle, że turyści bardziej hałaśliwi. Stragany z badziewnymi pamiątkami zalały piękne wąskie uliczki i o spokojnym spacerowaniu można było zapomnieć. Może moje wyobrażenie było inne albo to miasto już po prostu jakie jest. Ale mam nadzieję, że wrócę kiedyś ponownie bo miasto jest świetnym miastem wypadowym w góry które może w całej okazałości będzie mi dane kiedyś zobaczyć. 



Tutaj powinnam oglądać piękne góry no ale cóż... 




Klasyk klasyków w niepełnej okazałości. 



4 komentarze:

  1. Twoje zdjęcia są niesamowite! Mam nadzieję, że Innsbruck jeszcze Cię zauroczy :) wygląda na piękne miasto

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, faktycznie pogoda nie sprzyjała. Ja również nie przepadam za hałasem i turystami, dlatego staram się jeździć w różne miejsce poza sezonem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że pogoda nie dopisała, choć chmury spoczywające na górach też wyglądają malowniczo :)
    jasne, że znam to uczucie - chcesz zobaczyć piękne miasto, ale miliard turystów wpadło na ten sam pomysł, więc jest tłum i hałas, a co za tym idzie mnóstwo straganów, naganiaczy i naciągaczy xD masakra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, bo na zdjęciach prezentuje się bardzo fajnie! Ale jeśli klimat krupówkowy, to trzymałabym się z daleko, strasznie nie lubię tłumów, straganów itd...

    OdpowiedzUsuń